Jest środek karnawału, a dzieci zazwyczaj lubią się przebierać i to nie tylko szykując się na bal. Wiele królewien z koroną na głowie i strażaków z plastikowym kaskiem czy toporkiem na co dzień buszuje po mieszkaniach. Co takiego daje więc naszym dzieciom zabawa w kogoś innego?
To tylko pozory, że przebieranie się to taka zwykła dziecięca zabawa. Zakładając na głowę pióropusz lub przypinając skrzydełka wróżki, dzieci zyskują coś więcej niż tylko chwile przyjemnej rozrywki. Przebieranie to próba naśladowania innych, która jest naturalnym etapem w rozwoju dziecka. W wieku dwóch, trzech lat maluch próbuje w zabawie stać się mamą, tatą lub wujkiem, mieć dom, wychowywać dzieci. Zyskuje na tym, bo w kostiumie może robić to, na co nie pozwala mu wiek.
Dziecko może samo wymyślić, za kogo się przebierze i co będzie w tym przebraniu robić. Może udawać, że jest mamą, ale gdy już się znudzi, może zmienić się w królewnę, a potem panią ze sklepu. Do przebrania nie zawsze potrzebny jest prawdziwy kostium, choć na pewno taki przyda się na bal karnawałowy. Na co dzień dzieci chętnie wykorzystują ubrania znalezione na dnie szafy, ubranka zabawek oraz wszelkie bibuły i szmatki wykorzystywane w pracach plastycznych. Z pewnością dużo radości i kreatywności dostarczą zarówno szpilki mamy, jak i elementy garnituru taty oraz oczywiście kosmetyki znalezione w łazience. Małe dzieci chętnie przekraczają granicę płci – dziewczynki udają chłopców, ojców, wujków i odwrotnie – chłopcy mogą udawać zarówno mamę jak i ciocię – to jedne z bardziej ulubionych ról. W ten prosty sposób mały człowiek ćwiczy własną kreatywność.
Poprzez kostium maluch może identyfikować się z ulubionymi postaciami z bajek oraz z życia: policjantem, lekarką, aktorem, a nawet śmieciarzem widzianym często koło domu. Przy okazji podgląda i zagłębia tajniki wykonywania tego zawodu i przyswaja wiele nowych słów związanych z daną profesją. Jest to naturalny sposób rozwijania pasji.
Zabawy w udawanie kogoś innego mogą pomóc dzieciom oswoić lęk, poradzić sobie z trudnymi emocjami, przykrymi uczuciami, a nawet z niepowodzeniem w przedszkolu czy strachem przed wizytą u lekarza lub dentysty. Jeśli po wizycie w gabinecie lekarskim młody człowiek z zapałem kolejny raz robi misiowi zastrzyk i bada lalkę, można przypuszczać, że kolejna wizyta u lekarza związana czy to z chorobą, czy szczepieniem nie będzie już tak straszna jak poprzednia. Dlatego nie patrzmy ze zdumieniem na poczynania naszych dzieci, raczej przyłączmy się do zabaw, które pozwalają odważnie wchodzić w kolejne etapy rozwoju.